Kotlet
poniedziałek, 11 marca 2013
Wiem, że nie za często pisze, ale gdybym miała pamiętnik nie było by lepiej. Jest godzina 03.14, a ja siedzę przed kompem. Jest mi tu źle, nie ukrywam, ale dobrze wiem, że nie mogę wrócić. Mama się za dłużyła, a ja jej muszę pomóc, nie mogę być egoistką. Pozostaje jeszcze pytanie czy mam do czego wrócić. Moi przyjaciel z Polski nie odzywają się do mnie od miesiąca i mam coraz większe wrażenie, że moja mama nie chcę żebym wróciła. Na domiar złego żyje w kłamstwie. Jestem z facetem , którego jeszcze miesiąc temu miałam dosyć. Chcę stąd uciec..... Dobra dosyć tej gadaniny o smutkach i żałościach. Jak wiecie jestem bardzo zapracowana kobietą, a co za tym idzie wszędzie się spieszę, a wiecie jak ktoś spieszy to się diabeł cieszy i często się przewraca. Zaczęłam zapisywać sobie wszystkie upadki i wyszło mi ich 20, najwięcej zaliczyłam ich między godzina 14.00, a 15.00. Niezły wynik xD. A co do Paula to jest strasznie drętwo, on chcę chodzić na jakieś drętwe bankieciki przy winie, kupować mi na nie sukienki itd. jeszcze na złość się głupio prosi "Chodź ze mną na bankiecik, no chodź kochanie", a ja na to " Weź się odwal, twoje kochanie chcę zostać w pidżamie". Chciałabym go zostawić, ale to jest niemożliwe, nie dlatego że się boje, tylko dlatego że on sobie sam ubzdurał ten związek, kurde nie chcę mieć żadnego faceta czy to tak trudno zrozumieć. No chyba że... nie wiem czy powinnam wam mówić. No jest taki jeden, dobrze go nie znam, bo tylko raz się z nim widziałam, no a na dodatek pokłóciłam. O co pytacie hmmm no bo on się nie zna. Powiedział, że Polacy to złodzieje i oszuści. Co prawda nie wiedział skąd jestem.( Pewnie myślał, że z Czech, nie odwołuje z Uzbekistanu), ale jak mógł nas obrazić. Tłumaczył się tym, że miał dziewczynę z naszego cudownego kraju i ona niby zabrała cały dorobek jego życia i wyjechała. Pewnie nie była do końca Polką pściągwa. Wiem, to tylko głupie zauroczenie, ale.... czemu by nie zaryzykować. Nic nie mam do stracenia, no dobra tylko trochę wolnego czasu przeznaczę na jakiegoś debila, który mi się podoba.
wtorek, 5 lutego 2013
Powrót
Cześć to znowu ja Jackie , a w zasadzie
Bożena. Wiem długo nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu. W ciagu tych
miesięcy ,w których nie pisała, musiałam podjąć drugą pracę. Mama miała
ostatnio jakieś kłopoty finansowe, nie wiele o nich wiem, ale pomagam jak tylko
mogę. Przyjęli mnie do Milk Shake City. Zdziwiło mnie to, dobrze, że tam
pracuje, ale wiecie niezbyt mile widziani sa pracownicy, którzy wychodzą z
jednej pracy i idą do drugiej. Wydaje mi się, że miałam po prostu dużo
szczęścia. Potem przyszedł czas na świątecznych przygotowań, więc
pomagałam Val. Dobrze się dogadujemy,
mimo tak wielkiej różnicy wieku. Nadal słucha one direction, mam wrażenie, że
coraz bardziej ich ubóstwia. Nie wiem jak bez niej bym sobie poradziła.
Pamiętacie może Paula, spotkaliśmy się
jeszcze par razy. Jest miłym, dojrzałym mężczyzną i często schlebia mi
komplementami, ale wprost go nienawidzę.
Jest bogaty, więc wydaje mu się, ze może mieć każdą, dlatego ciągle za
mną chodzi. Próbowałam mu przemówić do rozsądku, ale nie on wie swoje. Mam
wrażenie, ze mnie nawet nie słucha. Burak i tyle. Powoli tracę wiarę w
Brytyjczyków.
Co do mojej pracy w Milk Shake City i w
Pubie. Są całkiem w porządku, co prawda MSC jest lżej, ale towarzystwo takie
sobie. Jest tylko jedna dziewczyna, z którą rozmawiam, nazywa się Sam i pracuje
tam najdłużej mimo swojego młodego wieku. Często mówi, że woli gadać do
plastikowego kubka niz do człowieka, bo do niego ma więcej szacunku. Tak, to
jedna z tych dziewczyn, która trudno zrozumieć i łatwo skrzywdzić. Nie znam
ludzi, którzy ja zranili, ale ich nie lubię. Wracając do tematu, w Pubie mamy
ostatnio mały ruch z powodu tego, że nie jest rozgrywanych zbyt dużo meczy i
ludzie zazwyczaj nie maja zbyt dużo kasy. Co do kumpli z pracy, najlepsi jacy
mogą być, może ich trochę przedstawię. Ed jest typowym Brytyjczykiem, uwielbia
eksperymentować i często mówi, że praca tu go ogranicza. Pat, a w zasadzie
Piotr też jest z Polski, więc często ze
sobą rozmawiamy, stoi na zmywaku, Frank, Kristin, Zoey podajemy piwo i różne
przekąski i oczywiście nasz ukochany Leo, który pochodzi z Brazylii jest
barmanem.
Opowiedziałam wam trochę o życiu w
Londynie, trudno żebym opisywała wam s z dokładnością całe święta i okres przed i po , ale z grubsza
wiecie co się u mnie dzieje.
PS.
Znalazłam czas dla was, bo jestem chora, mam nadzieje, że nie jesteście na mnie
źli.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuje,
że przeczytaliście ten rozdział, fajnie, że ktoś wgl. wszedł mimo mojej tak
długiej nieobecności. Nie miałam zbyt dużo czasu podobnie jak Bożena, czy Jackie jak
wolicie. Mam nadzieje, że ktoś zostawi kom. i dzięki, że mnie czytacie. Wiem, że pewnie byście woleli bloga o 1D, ale chyba nie jestem wstanie go zrobić, zbyt mało o nich wiem.
środa, 12 grudnia 2012
- Paul- powiedział podając mi rękę.
- Bo... Jackie.- odpowiedziałam uściskając jego dłoń.
- Wraca pani ze spaceru?- kurde to jakiś pedofil, a nie przecież skończyłam 21 lat, to jakiś gwałciciel. Boje się go. Jaki normalny czterdziestoletnie facet podchodzi do dziewczyny, no dobra ma już cycki, kobiety i pyta się czy była na spacerze.
- Nie, tak tylko przechadzałam się po mieście w poszukiwaniu pracy.- uśmiechnęłam nie dając po sobie nic poznać- a pan spacer czy może mała podróż do najbliższego warzywniaka?- dziwnie się na mnie spojrzał, pewnie myślał, że jestem tempa, jak te wszystkie blondyny z tapetą na twarzy. Zdziwko debilu z Anglii łohohoh.
- Powiedzmy, że spacer, ale w celach służbowych. Mogłem jechać samochodem, ale stwierdziłem że kilka minut wolnego marszu dobrze mi zrobi.- spojrzał się w dal. Myślał, że będzie wyglądało to dość inteligentnie i rzeczywiście tak wyglądało, ale to tylko gra pozorów.
- A tu pan zmókł.- palnęłam cokolwiek, jakoś nie zależało mi na znajomości z tym facetem.- ma pan kogoś tu w Londynie czy może mieszka pan tu sam ?
- Tak naprawdę praca mnie tu trzyma, a ty pewnie liczyłaś na super prace, szaloną londyńska miłość i beztroskie życie co?
- Nie mama mi kazała tu przyjechać.- znów się na mnie dziwnie spojrzał. Ta... moja matka jest niesamowita.- wiem liczyłeś, jeśli mogę tak do ciebie mówić, że poznałeś następna głupią dziewczynę, która przyjechała tu spełniać wszystkie swoje marzenia i pragnienia, a tu klops i przestań się tak głupio na mnie patrzyć.
- Jesteś pierwszą osobą, która... jakby to powiedzieć, zachwyciła mnie swoim dość dziwnym zachowaniem.
- To był komplement? Trochę ci nie wyszedł, ale powiem ci jedno dziwnym trzeba się urodzić.- zaśmialiśmy się wtedy. Gadałam jakieś głupoty, ale cóż nigdy raczej go nie spotkam, więc kontynuowałam. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam od razu o mojej nowej sąsiadce Valerie.
- Hahaha Jackie, dawno się tak nie uśmiałem- powiedział.- ten spacer nie był wcale takim głupim pomysłem.
- To był największy suchar jaki powiedziałam w życiu, podobno macie wyszukany gust, trolololo- westchnęłam dodając.- ale w końcu udało mi się tu kogoś rozśmieszyć moimi nie udanymi żarcikami.
- Masz tu mo...- trzymając wizytówkę powiedział, ale ja zawistna Bożena ( w Londonie oczywiście Jackie na cześć babci Luci, niech spoczywa w pokoju).
- Zdajmy się lepiej na przypadek, jeśli mielibyśmy się spotkać to się spotkamy. Pa- powiedziałam oddalajac się z miejsca rozmowy, bo właśnie przestało padać.
Teraz pora, żeby dodać coś od siebie. Pozdrawiam cie Dems, bo wiem, że to zażarcie czytasz, choć jest to głupie opowiadanie jak .... no nie wiem jak słowo łopata. Zareklamuj się dziewczyno masz wolna rękę. Innych czytających też pozdrawiam teraz bardzo proszę o komentarz. I tak będę to pisała to dla naszej ukochanej Dominisi, ale fajnie by było znać opinie innych. Mój tt: @Klaxsonsa i tam zadajecie pytania i zgłaszacie ewentualne błędy. No i dzięki za komentarze dla Paulina, też się dziewczyno zareklamuj, wiedz że pisze również to dla Ciebie. :P
- Bo... Jackie.- odpowiedziałam uściskając jego dłoń.
- Wraca pani ze spaceru?- kurde to jakiś pedofil, a nie przecież skończyłam 21 lat, to jakiś gwałciciel. Boje się go. Jaki normalny czterdziestoletnie facet podchodzi do dziewczyny, no dobra ma już cycki, kobiety i pyta się czy była na spacerze.
- Nie, tak tylko przechadzałam się po mieście w poszukiwaniu pracy.- uśmiechnęłam nie dając po sobie nic poznać- a pan spacer czy może mała podróż do najbliższego warzywniaka?- dziwnie się na mnie spojrzał, pewnie myślał, że jestem tempa, jak te wszystkie blondyny z tapetą na twarzy. Zdziwko debilu z Anglii łohohoh.
- Powiedzmy, że spacer, ale w celach służbowych. Mogłem jechać samochodem, ale stwierdziłem że kilka minut wolnego marszu dobrze mi zrobi.- spojrzał się w dal. Myślał, że będzie wyglądało to dość inteligentnie i rzeczywiście tak wyglądało, ale to tylko gra pozorów.
- A tu pan zmókł.- palnęłam cokolwiek, jakoś nie zależało mi na znajomości z tym facetem.- ma pan kogoś tu w Londynie czy może mieszka pan tu sam ?
- Tak naprawdę praca mnie tu trzyma, a ty pewnie liczyłaś na super prace, szaloną londyńska miłość i beztroskie życie co?
- Nie mama mi kazała tu przyjechać.- znów się na mnie dziwnie spojrzał. Ta... moja matka jest niesamowita.- wiem liczyłeś, jeśli mogę tak do ciebie mówić, że poznałeś następna głupią dziewczynę, która przyjechała tu spełniać wszystkie swoje marzenia i pragnienia, a tu klops i przestań się tak głupio na mnie patrzyć.
- Jesteś pierwszą osobą, która... jakby to powiedzieć, zachwyciła mnie swoim dość dziwnym zachowaniem.
- To był komplement? Trochę ci nie wyszedł, ale powiem ci jedno dziwnym trzeba się urodzić.- zaśmialiśmy się wtedy. Gadałam jakieś głupoty, ale cóż nigdy raczej go nie spotkam, więc kontynuowałam. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam od razu o mojej nowej sąsiadce Valerie.
- Hahaha Jackie, dawno się tak nie uśmiałem- powiedział.- ten spacer nie był wcale takim głupim pomysłem.
- To był największy suchar jaki powiedziałam w życiu, podobno macie wyszukany gust, trolololo- westchnęłam dodając.- ale w końcu udało mi się tu kogoś rozśmieszyć moimi nie udanymi żarcikami.
- Masz tu mo...- trzymając wizytówkę powiedział, ale ja zawistna Bożena ( w Londonie oczywiście Jackie na cześć babci Luci, niech spoczywa w pokoju).
- Zdajmy się lepiej na przypadek, jeśli mielibyśmy się spotkać to się spotkamy. Pa- powiedziałam oddalajac się z miejsca rozmowy, bo właśnie przestało padać.
Teraz pora, żeby dodać coś od siebie. Pozdrawiam cie Dems, bo wiem, że to zażarcie czytasz, choć jest to głupie opowiadanie jak .... no nie wiem jak słowo łopata. Zareklamuj się dziewczyno masz wolna rękę. Innych czytających też pozdrawiam teraz bardzo proszę o komentarz. I tak będę to pisała to dla naszej ukochanej Dominisi, ale fajnie by było znać opinie innych. Mój tt: @Klaxsonsa i tam zadajecie pytania i zgłaszacie ewentualne błędy. No i dzięki za komentarze dla Paulina, też się dziewczyno zareklamuj, wiedz że pisze również to dla Ciebie. :P
wtorek, 11 grudnia 2012
-Widzę,
że świetnie się bawiłaś.- stwierdziła starsza pani.
- Ja
naprawdę przepraszam- odpowiedziałam przecierając swoje zaspane oczy.- Jakoś to
pani zrekompensuję.
-
Dobrze już dobrze.- nastała cisza.- Może przejdziemy lepiej na na ty?
-
Dobry pomysł, tak będzie zdecydowanie lepiej.- ziewnęłam. Podając jej rękę powiedziałam swoje imię.- Bożena.
-Valerie-
uścisnęła moją dłoń po czy dodała.- Pomyśl może nad jakimi imieniem zastępczym,
bo trudno mi będzie go używać. Boz..
Bosi... Mniejsza o to po prostu zmień swoje imię na czas pobytu w Londynie.
- Valerie masz racje, pomyśle nad tym.
-Po
prostu Val.- uśmiechnęła się w moją stronę.- Mówiłaś coś o rozmowie z
rodzicami.
- Tak
miałam pogadać z nimi o dziewiętnastej, a która jest godzina?- zapytałam.
- W
pół do ósmej córciu.- Gdy to usłyszałam pobiegłam pędem do swojego mieszkania.
Zrobiłam to na boso, ale cóż moja mama nienawidziła jak ktoś się spóźnia.
Włączyłam laptopa, to znaczy próbowałam go włączyć, ale była rozładowana
bateria.
-Gdzie
jest to cholerne gniazdko? Ooo tu się schowało.- uradowana znalezieniem gniazdka
podłączyłam ładowarka i tym razem już odpaliłam sprzęt.
Miałam
kilka chwil na po włączanie świateł w mieszkaniu, znalezienie kapci orazna
modlitwe o to by moja matka mnie nie zabiła przez Skypa.
- O
nareszcie jesteś córciu. Gdzie się włóczyłaś.- spytała z miną wściekłego
goblina.
-No
wiesz z grupką znajomych skopaliśmy kilku małolatów i skroiliśmy im komóry.-
widząc pogorszenie w wyrazie twarzy mamy, powiedziałam jej prawdę.- Tak na
serio to byłam u sąsiadki i oglądałyśmy koncert, w sumie to ona oglądała, a ja
zasnęłam, dlatego przyszłam trochę później.
-
Bożenko, córciu ile razy ci mówiłam, że masz się nie spóźniać i przede wszystkim
nie robić sobie ze mnie ŻARTÓW.- wydarła się na mnie akcentując ostatnie słowo
dość dobitnie. Wkurzyłam się, miałam już tego serdecznie dość.
- To
ty mnie tu wysłałaś i nie mam nawet grosza, nic tu nie mam, a w Malinówku
miałam wszystko czego potrzebowałam.
-
Bożena nie pyskuj, masz tatę, bo ja już nie potrafię z tobą rozmawiać.-
poleciała mi słona łza po poliku. Ja już naprawdę nie miałam siły. To miasto
mnie przytłaczało, a cały dzień spędziłam na poszukiwaniu pracy.
-
Cześć córciu, nie płacz. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. Jak znalazłaś już jakąś prace?- spytał troskliwie tata.
-
Niestety nic nie znalazłam i też bardzo za tobą tęsknie.- przetarłam oczy i
zebrałam si,e w sobie by zatrzymać potok łez.
-Musi
ci być tam cholernie źle Jackie.-spytał.
-
Nazwałeś mnie Jackie?- zrobiłam wielkie oczy.
-
Tak, babcia Lucia chciała dać ci tak na imię, aż nie mogę uwierzyć, że już nie żyje.- posmutniał.
- Ale
babcia Lucia ży...- nie to nie mogła byś prawda tylko nie moja babcia
Lucia.- Kiedy to się stało.
-
Wczoraj wieczorem- nie wytrzymam już tego z dnia na dzień jest coraz gorzej.-
Nie martw się.
-
Tato ja wrócę, muszę być przy tobie i wogólę na je je jej pogrzebię.- znowu się jąkałam. Moja zamerykanizowana babunia była najukochańsza, robiła przepyszne
hamburgery.- No tak nie mam pracy, a tym bardziej pieniędzy. Damy sobie jakoś rade.
- Taj
znać jak znajdziesz jakąś prace. - przytaknęłam.- dobranoc.
-
Dobranoc.
Wyłączyłam laptopa i wstawiłam wodę na
herbatę. Miałam świadomość , że ona kiedyś umrze, ale przecież była młodsza od
Val. Popłakałam się. Nie mogłam znieść myśli, że nie będzie mnie na jej
pogrzebie i to wszystko przez moją matkę. Czułam wtedy taki gniew na siebie, a
w szczególności na mamę. Usłyszałam pukanie.
-
Kochanie to są twoje buciczki.- przestała być wesołą starsza panią.- co się stało Bosie, Boze, co się stało?
- Mów
na mnie Jackie.- westchnęłam, a nowa fala płaczu mnie zaatakowała.
-Jackie,
chodź usiądź, powiedz mi wszystko ulży ci.-
zaczęłam jej wszystko opowiadać. Ona patrzyła ze zrozumieniem i otulała
mnie swoim starym, ale jakże walijskim ramieniem. - przykro mi.
W ten
sposób, jak dla mnie na drugim końcu świata, odnalazłam swoja najlepszą
przyjaciółkę.
***
Następnego
dnia po nie przespanej nocy ruszyłam w miasto. Siedząc nad gazeta i laptopem
nigdy nie znajdę pracy. Jedyne czego dziś pragnęłam to znaleźć prace i wrócić
do domu. Zaczęłam od śródmieścia pytałam, chodziłam nikt nikogo nie
potrzebowała do pracy. Jednak gdy wracałam do domu na jednym oknie Pubu,
restauracji, czort wiedział co to tak naprawdę jest. Wisiało ogłoszenie
poszukujemy kelnerki i barmana więcej informacji pod jakimś tam numerem
telefonu.
- Nareszcie - no i oczywiście zaczęłam tańczyć i śpiewać ze szczęścia. Tak wiem byłam w żałobie, ale babcia lubiła jak śpiewam, choć do drugie nie wychodziło mi najlepiej, a jak sami wcześniej zauważyliście potrafie śpiewać tylko na weselach.- "pick you up later on what to do? i dosen't matter ' cause you get what you want throught and if you shatter everything that we've got will you call me on occasion if you like it or not, oh no"
-
Przepraszam, co pani robi? Wyszedł jakiś facet, własnie z tego budynku na
którym wisiała kartka.
- Pan
jest właścicielem?- spytałam.
-
Tak, a w czy mogę pomóc?
- Ja
w sprawie pracy jako kelnerka.- odpowiedziałam.
-
Masz tu moja wizytówkę. Na ten e-mail masz wysłać w swoje CV, a swoją droga to
ty powinnaś zostać piosenkarka albo tancerka.- uśmiechną się w moją
stronę. Widać, że nie był to jeden z
tych nie wyluzowanych szefów.- Swoja drogą radził bym ci pędzić do domu, bo
zbiera się na wielką ulewę.
-
Żeby pan nie wykrakał- odpowiedziałam, jednym z tych miłych uśmiechów.- Do
widzenia.
Wracając nuciłam sobie tą piosenkę. Niestety nie ominęła mnie ulewa. Szybko schowałam się pod daszek i wtedy poszedł do mnie pewien mężczyzna.
czwartek, 6 grudnia 2012
Poszłam
posłusznie za starszą panią. Nie jestem fanką one direction, ale nie miałam nic
lepszego do roboty. Sprzątać nie było czego, a wszystkie oferty pracy z
dzisiejszej gazety były pozaznaczane i obdzwonione.
-Siadaj,
siadaj kochanie, ja zrobię herbatkę i obejrzymy sobie koncercik. Już nie mogę
się doczekać!- coż w tej sytuacji mogłam zrobić innego usiadłam i czekałam na
herbatę.- a ty czemu nie włączasz telewizora?- spojrzałam na mnie z groźną miną.
Przestaszyłam się, tak bardzo w tamtej
chwili się jej bałam. JA CHCE DO DOMU!!!
- Na
któ któ którym jest to ka ka kanale?- nie no i jeszcze zaczęłam się jąkać.
- Na
112 córeńko.- powiedziała z jakże miłym głosem starszej pani, okej okej miała
chrypę, ale i tak miała miły głos.- a ile słodzisz?
-Trzy
łyżeczki- odpowiedziałam.
-
Posłodzę ci dwie, bo mówią, że cukier to biała śmierć- to po jakiego grzyba się
pytałaś stara klępo jak i tak posłodzisz dwie. Nie lubię Londyńczyków.
-
Gdzie jest toaleta?- spytałam grzecznie.
-
Przy wejściu po prawej stronie.- Potrzebowałam chwili przerwy. Nie wiedziałam o
czym mówić. Czy mogę powiedzieć coś na temat pracy?Czy tylko mam trajkotać o
1D? Nie wiedziałam co tak naprawdę mogę powiedzieć, ale i tak sobie jakoś poradzę, muszę.
-Spuściłaś
wodę- spytała. Zdziwiło mnie to trochę.
-Tak,
kiedy to się zacznie, bo za jakaś godzine muszę porozmawiać z rodzicami na
Skype?- rzeczywiscie musze pogadać z mamą i tatą, bardzo za nimi tesknię.
naprawde chciałam juz wracać. Znienawidziłam Londyn całym sercem. Dam radę,
musze.
-Na
czym?!
-Nie
ważne.- powiedziałam cicho. Moje rozmyślania mnie trocheprzybiły.
-Znalazłaś
już jakaś prace?-spytała.
-
Niestety nie, mogę nawet stwierdzić, że
napewno nie będzie to praca, którą mam wyuczoną.
-Jakie
studia skończyłaś?- spytała, martwiła się o mnie,to było takie wzruszajace.
-
Farmacełtkę, dzwoniłam do Milk Shake
City i odpowiedzieli, że zapóźno się zgłosiłam.
-Ja
ci powiem kto sie tam zatrudnia, powiem ci. To te wszystkie pipki które są
directionerkami wykorzystuja to, ze jestem na emeryturze. Chcą spotkać 1D.
Tempe angielki.- Kobieta krzyczała na całe mieszkanie.
-A
pani skąd jest?
- Z
uroczej i przepięknej Walii.- odpowiedziała z dumą ,już myslałam, że ubierze
sie w jakis ludowy stroj i zacznie śpiewać jakiess ludowe piosenki " łojdi
daj łojdi dojdi daj". Niestety tak
się nie stało.
-Świetnie.
YYY chyba sie juz zaczyna- wskazalam palcem na telewizor.
-
Rzeczywiście.- posłała uśmiech w moją
strone.
W
sumie moje oglądanie zakończyło się po pięciu minutach, bo zasnęłam. Nie nie
zdejmowałam bluzki w akcie protestu, jak to robią niektóre szajbuski. Kiedyś
taka byłam, ale wiecie ludzie się zmieniają.
Dzięki
za przeczytanie! Jeśli chcesz zostaw
komentarz albo wylansuj się na tt, że znasz taki znakomity blog, gdzie 1D gra
tylko role tematu do rozmów ze starsza panią. Róbcie to, a jeśli nie chcecie to
tego nie róbcie Oczywiście przepraszam za tamta kobietę, wiecie nic nie mam do Angielek, które pracują w Milk
Shake City tylko po to by spotkać jednego chłopaka z popowego bandu o, którym
wspomniałam wyżej,bo przecież nie chodzi mi o Pet Shop Boys. Łapcie mojego tt @Klaxsonsa, możecie pytać
się tam odnośnie bloga albo innych blogów albo zażyczyć sobie wstawienie swojej
postaci. PROSZĘ O SŁOWO SZCZEREJ KRYTYKI! POZDRAWIAM BOŻENKA, A INACZEJ
@KLAXSONSA. :))) Przepraszam, że taki, krótki, ale posty o takiej długości mogę wstawiać codziennie.
czwartek, 6 września 2012
Okazało się, że sąsiadka ma jakieś znajomości, ale nie zbyt wpływowe. Dowiedziałam się, że w pobliskim barze Fala, potrzebują kogoś na zmywak. Lubie zmywać naczynia, więc czemu nie? Czego bym nie zrobiła lepszej pracy tu nie znajdę. Na razie jednak muszę pomyśleć nad kupnem łózka oraz nad usunięciem potwornego grzyba z sufitu łazienki. Niech wam się nie wydaje, że usuwanie grzyba jest proste. To jest trudniejsze od zaśpiewania Dub stepu. ( Tak na marginesie pozdrawiam Dżaste i jej Rozwada, piękna z nich para). Ktoś nagle zadzwonił do drzwi. To był NIALL HORAN. Tak naprawdę to była właścicielka szlafroka w karaluszki.
- Dzień dobry coś się stało?- spytałam tej kobiety.
-Nic kochanie, ale chciałam sobie włączyć MTV po właśnie leci koncert mojego ulubionego zespołu, czy chciałabyś pooglądać ze mną
-Teraz chyba jest one direction, więc chyba pomyliły sią pani godziny.- rzekłam, a ta jak się na mnie nie wydarła.
-A co ty sobie wyobrażasz? Ja jestem ich największą fanką, nie jeden z nich chciałby być moim mężem- przerwała, a potem zaczęła miłym głosikiem.- Idziesz złotko.
-No, pójdę- uśmiechnęłam się
- Dzień dobry coś się stało?- spytałam tej kobiety.
-Nic kochanie, ale chciałam sobie włączyć MTV po właśnie leci koncert mojego ulubionego zespołu, czy chciałabyś pooglądać ze mną
-Teraz chyba jest one direction, więc chyba pomyliły sią pani godziny.- rzekłam, a ta jak się na mnie nie wydarła.
-A co ty sobie wyobrażasz? Ja jestem ich największą fanką, nie jeden z nich chciałby być moim mężem- przerwała, a potem zaczęła miłym głosikiem.- Idziesz złotko.
-No, pójdę- uśmiechnęłam się
piątek, 13 lipca 2012
Następnego dnia wzięłam się do pracy, a raczej do szukania pracy. Przedtem jednak poszłam do Tesco ,by kupić coś do jedzenia. Wiecie, w Tesco ceny są atrakcyjne. Kupiłam kilka gazet i wtedy wzięłam się do szukania. Podzwoniłam trochę. Nie było, jakiś niesamowitych ofert, ale i tak wysłałam kilka CV. Liczyłam także na znajomości sąsiadki oraz na to, że jeśli przejdę się po knajpach to znajdę coś dla mnie.
Była dwunasta, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Normalnie o tej godzinie odsypiała bym ciężką noc. Wiem, wiem wypadało zwiedzić miasto do, którego się przyjechało, ale mi się nie chciało. Stwierdziłam, że sobie pośpiewam. Lubie śpiewać, a przy okazji tańczyć dzikie tańce. Trwało to dwie godziny, ponieważ o czternastej umówiłam się z sąsiadką na herbatkę.
-Dzień dobry-powiedziałam, tym razem nie była w szlafroku. Miała na sobie czarny golf i czarną spódnice za kolana.
-Witaj kochanie, co tam masz w rekach?- w rekach trzymałam ciasto. Nie wypadało iść z pustymi rękami.
-Ciasto czekoladowe z pobliskiej piekarni, mam nadzieje, że będzie pani smakować.- rzekłam i uśmiechnęłam się szeroko.
-To wspaniale, wchodź kochanie. Usiądż na fotelu i poczekaj, zaraz ukroję ciasta i przyniosę herbaty.- Cóż miałam robić czkałam. Rozejrzałam się po pokoju. Był bardzo przytulny. staromodne czarno zielone meble, pasowały do kremowej tapety w kwiaty różowej róży.
- Bardzo ładny ma pani pokój.
- dziękuje, te wszystkie meble kupiła moja matka, gdy urządzała nasz dom. Była to piękna willa, ale nie mówmy o tym, dobrze?-na tą jedną chwile kobieta przestała się uśmiechać. Zrobiło mi się bardzo głupio.
-Nie ma problemu.-rzekłam.
-Mogę się pani o coś zapytać?
- Tak, o co chodzi.
- Czy zna pani kogoś kto potrzebował by pracownika do swojej firmy ?
Była dwunasta, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Normalnie o tej godzinie odsypiała bym ciężką noc. Wiem, wiem wypadało zwiedzić miasto do, którego się przyjechało, ale mi się nie chciało. Stwierdziłam, że sobie pośpiewam. Lubie śpiewać, a przy okazji tańczyć dzikie tańce. Trwało to dwie godziny, ponieważ o czternastej umówiłam się z sąsiadką na herbatkę.
-Dzień dobry-powiedziałam, tym razem nie była w szlafroku. Miała na sobie czarny golf i czarną spódnice za kolana.
-Witaj kochanie, co tam masz w rekach?- w rekach trzymałam ciasto. Nie wypadało iść z pustymi rękami.
-Ciasto czekoladowe z pobliskiej piekarni, mam nadzieje, że będzie pani smakować.- rzekłam i uśmiechnęłam się szeroko.
-To wspaniale, wchodź kochanie. Usiądż na fotelu i poczekaj, zaraz ukroję ciasta i przyniosę herbaty.- Cóż miałam robić czkałam. Rozejrzałam się po pokoju. Był bardzo przytulny. staromodne czarno zielone meble, pasowały do kremowej tapety w kwiaty różowej róży.
- Bardzo ładny ma pani pokój.
- dziękuje, te wszystkie meble kupiła moja matka, gdy urządzała nasz dom. Była to piękna willa, ale nie mówmy o tym, dobrze?-na tą jedną chwile kobieta przestała się uśmiechać. Zrobiło mi się bardzo głupio.
-Nie ma problemu.-rzekłam.
-Mogę się pani o coś zapytać?
- Tak, o co chodzi.
- Czy zna pani kogoś kto potrzebował by pracownika do swojej firmy ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)